sobota, 18 czerwca 2016

Spalony

Nie minęło jeszcze 48 godzin od meczu z Niemcami, choć emocje nieco opadły, bezbramkowy remis poszedł w świat, a chłopakom nikt nie odbierze tego co zostawili na boisku, to jednak pozostaje nam czekanie i gdybanie jak turniej potoczy się dalej. 
Proponuje zostawić to wszystko z boku i cofnąć się nieco do roku 1978 gdy młody prawie dziewiętnastoletni polski piłkarz, Andrzej Iwan miał okazję pokazać się na Mistrzostwach Świata w Argentynie będąc najmłodszym uczestnikiem turnieju i zapoznać się z historią jego piłkarskiej kariery.



W roku 2012 wspólnie z Krzysztofem Stanowskim spisał swoje wspomnienia w biografii Spalony. W 1978 był u progu wielkiej kariery, Mistrz Polski z Wisłą Kraków i reprezentant drużyny narodowej na miarę medalu mistrzostw świata. Trzydzieści cztery lata później jest to człowiek po dwóch próbach samobójczych wieloletniej walce z alkoholizmem i uzależnieniem od hazardu. Sam przyznaje w kilku wywiadach, że książka powstała nie jako z dwóch powodów, pierwszy najbardziej prozaiczny to potrzeba zarobienia pieniędzy, drugi to terapia, spotkanie ze swoimi duchami przeszłości. Trzeba przyznać, że Andrzej Iwan ma pamięć telegraficzną, ze szczegółami wraca do historii w których uczestniczył, odkrywa ciemne strony nie tylko piłki nożnej ale przede wszystkim piłkarzy, trenerów i działaczy. Jest to podróż do czasów PRL, kiedy to jedyną rozrywką młodych ludzi był alkohol i hazard. Jednego dnia jest bogiem życia, by drugiego stracić wszystko: pieniądze, rodzinę, przyjaciół ale przede wszystkim chęć do życia. 
W tej książce obrywa się niemal wszystkim najbardziej oczywiście samemu autorowi. Wracamy pamięcią do wydarzeń z roku 1978 (podziałów w drużynie narodowej, trenera pajaca), realiów polskiej piłki ligowej (wszędobylska korupcja), trzeciej drużyny świata w roku 1982 (kontuzja bohatera i to co się wydarzyło potem), przenosin do wielkiego Górnika Zabrze połowy lat osiemdziesiątych i transferów zagranicznych (VfL Bochum, Aris Saloniki). Z każdego miejsca dostajemy masę barwnych historii, często mocno zakrapianych alkoholem, ale również smutnych nie kończących się happy endem. Zresztą cała ta opowieść mimo pozytywnego zakończenia niewiele ma z przysłowiowego happy endu. Andrzej Iwan to człowiek przegrany który nie radzi sobie ze swoimi słabościami, jedyne co mu pozostało to rodzina. Jak twierdzi to dużo.
Sam autor mocno sobie przechlapał w środowisku piłkarskim wyciągając tak zwane brudy z szatni. Lista osób przewijających się we wspomnieniach jest tak długa, że pewnie nie dałbym rady wszystkich wymienić. Wszystko się świetnie czyta, sukces a potem upadek to dobra opowieść ku przestrodze dla młodych zdolnych piłkarzy, ale także książka ta to historia polskiej piłki nożnej czasów PRL. Na koniec pragnę dodać, że Krzysztof Stanowski to najlepszy polski ghost writer i z niecierpliwością czkam na jego kolejne pozycje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz