wtorek, 28 czerwca 2016

Myślę więc gram

Dobrze się czuję na myśli, że wchodzę w skład ekipy, która jest drużyną wszystkich. To uspokajające i odprężające uczucie, często lepsze niż sex: trwa dłużej, a jeżeli przytrafi się porażka, nigdy nie jesteś jedynym winowajcą. 
Tak podsumował grę w reprezentacji Włoch jej wieloletnia gwiazda Andrea Pirlo w autobiografii Myślę, więc jestem.


Wypowiedz ta dotyczy tego jak ważne dla piłkarza jest występowanie w narodowej reprezentacji. Puchary, mistrzostwa są ważne, ale gdy piłkarz przywdziewa barwy narodowe reprezentuje coś więcej niż klub i garstkę jego kibiców.
Nie jest to typowa biografia są to raczej przemyślenia na temat ludzi i wydarzeń z którymi piłkarz miał do czynienia. Wiele tu trafnych spostrzeżeń i refleksji na temat piłki nożnej. Kolejne etapy kariery piłkarskiej są raczej napomknięte. Brescia i początkowe problemy z dogadaniem się z kolegami z boiska. Wielka miłość z dzieciństwa Inter Mediolan i późniejsze rozczarowanie przesiadywaniem na ławce rezerwowych tego klubu. 
Gdy się nad tym zastanowić mało tu o sukcesach piłkarskich. Nie znajdziemy nic o brązowym medalu olimpijskim z 2004 roku. Niewiele jest o dwukrotnym zdobyciu z AC Milan Ligi Mistrzów (2003, 2007) natomiast jest całkiem sporo o rozczarowaniach, choćby z pamiętnego dla nas (Dudek show) finału Ligii Mistrzów z roku 2005, gdy Milan prowadząc z FC Liverpool do przerwy 3:0, przegrał mecz w rzutach karnych.
Opisuje kulisy transferów i negocjacji z Realem Madryt, FC Barcelona czy też Chelsea, a także jak odprawił Katarczyków, gdy ci oferowali mu złote góry i kontrakt rzędu 20 milionów euro za rok. Wszystko napisane jest z niesamowitą erudycją, poczuciem humoru i autoironii:
Cassano miał 700 kobiet, ale trener przestał powoływać go do reprezentacji. Czy więc faktycznie jest szczęśliwym człowiekiem?
Choć książka nie jest gruba to odnajdziemy w niej fascynujące wspomnienia, tysiące anegdot, wstydliwe sekrety kolegów z szatni. Dobrze się to czyta, a kilka fragmentów zapada w pamięci na dłużej, świetna pozycja szczególnie przy takim święcie jakie mamy teraz, czyli piłkarskich mistrzostw europy.

 Ps. Przy okazji kolejnego wpisu, reprezentacja Polski w ostatnią sobotę awansowała do ćwierćfinału pokonując Szwajcarię w rzutach karnych, kolejna bramka Błaszczykowskiego. Serducho biło mocno, ale wszystko dobrze się skończyło. Awansowali również: Niemcy, Portugalczycy (nasi rywale w kolejnej rundzie), Walijczycy, Włosi (pokonali dotychczasowych mistrzów europy Hiszpanów), Islandczycy (sensacyjnie pokonali  Anglików), Francuzi i Belgia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz